Ponieważ tak się złożyło, że dzień był wolny od pracy (Boże Ciało) nie odmówiłem propozycji Kamila - team'owy trening MTB. Umówiliśmy się wszyscy na 9 pod Maxxbike'iem, ale jak zwykle prawie wszyscy się spóźnili. Dopiero o godzinie 10:30 udaje nam się wyruszyć w stronę Łagiewnik w składzie Robert, Tomek, Kamil i ja. Na rozgrzewkę postanowiliśmy zapoznać się z trasą sobotniego wyścigu Junior Cup rozgrywanego właśnie na terenie Łagiewnik. Mimo wydrukowania mapki oraz częściowo oznaczonej trasy gubimy kilkakrotnie ślad. Po około godzinie dajemy za wygraną i postanawiamy objechać trasę maratonu łódzkiej mazovii (nie maratonu zgierskiego). Mimo, że mieliśmy do przejechania jeszcze sporo km, prawie każdy odczuwał już głód. Na szczęście przytomny Robert wziął ze sobą pieniądze, dzięki którym kupujemy batony, banany i napoje zatrzymując się w sklepie nie daleko trasy. Sama trasa maratonu prawie nic się nie zmieniła (oprócz paru zarośniętych miejsc). Mimo, że nie jeżdżę tamtędy często, dobrze ją zapamiętałem z zawodów - ehhh stare dobre czasy. Trening jak najbardziej udany, lecz następnym razem chyba będzie szosa...
Trening z Team'em w składzie Kamil, Tomek i ja oraz gościnnie Łukasz - Pixon. Pierwsza część treningu to runda do Lutomierska i powrót na Górkę Pabianicką. Przejazd do Lutomierska z zawrotną przeciętną dzięki wietrze w plecy. Powrót pod wiatr już nieco cięższy, ale i tak udaje się utrzymać 30 km/h. Po krótkim postoju przy sklepie pod Górką Pabianicką postanawiamy zrobić jeszcze jedną mała rundkę. Niestety po przejechaniu ok. 5 km łapię kapcia. Po naprawie dętki, Łukasz postanawia wrócić pod Górkę Pabianicką, gdzie umówił ze swoją dziewczyną. My postanawiamy zrobić rundę w okolicy. Po przejechaniu ok. 10 km spotykamy naprzeciwko jadącego kolegę z drużyny - Sławka, który właśnie wracał z działki. Niewiele się zastanawiając postanawiamy go odprowadzić. Akurat tak się złożyło, że znowu przejeżdżaliśmy przez Górkę Pabianicką, gdzie właśnie zebrała się naprawdę spora ekipa wycieczkowiczów rowerowych w tym Pixon ze swoją dziewczyną. Postanawiamy zabrać się z nimi, lecz wcześniej chcieliśmy jeszcze zrobić małe zakupy w sklepie dlatego postanowiliśmy ich dogonić. Po 5 minutach Łukasz zadzwonił z informacją, że wycieczka zjechała z drogi asfaltowych, a dla mojego roweru szosowego to nie był by najlepszy pomysł. Po małej naradzie ruszamy znowu na rundę po okolicy, a z nami dodatkowy rowerzysta, któremu tempo wycieczki nie odpowiadało - było zbyt małe. Po drodze spotykamy wycieczkę, która z powrotem wróciła na drogi asfaltowe. Myśleliśmy, że się przyłączymy, ale prędkość była spacerowa, więc ruszyliśmy dalej. W Lutomiersku skręciliśmy na Łódź i ponownie wylądowaliśmy na Górce Pabianickiej, a dalej już obraliśmy kierunek dom.
A taki widoki były przy sklepie koło Górki Pabianickiej.
Trening szosowy na rundzie rzgowskiej ustawki. Trasę lekko zmodyfikowałem, aby uniknąć dziurawych dróg, lecz niestety tego nie da się uniknąć w naszym kraju. Pogoda wyjątkowo dopisała i mimo wiatru jechało się bardzo dobrze. Odczyt z pulsometru: HZ 12% FZ 46% PZ 38%
Taka ustawka pokazuje jak bardzo jesteśmy wkręceni w temat roweru: Robert - lekki kac + niewyspany Kamil - niewyspany Tomek - ? Ja - 4 godziny snu, czyi niewyspany a i tak wszyscy się spotkaliśmy w okolicach godziny 9, aby wspólnie pokręcić. Jak zwykle miało być spokojnie, ale tak się po prostu nie da - każdy prawie próbował się szarpnąć przynajmniej raz. A najmocniejsze szarpnięcie było na sam koniec jak próbowaliśmy dojść kasztanowców. Ogólnie jak zwykle ustawka udana. Odczyt z pulsometru: HZ 55% FZ 28% PZ 2%