Na początek trening w Łagiewnikach w postaci "okrążenia z książki", potem dokręciłem jeszcze parę kaemów z Kamilem po mieście. Może nawet było by więcej gdyby nie pogoda, która niestety się popsuła...
Zaczęło się niewinnie. Miał być mały objazd miasta w celu dotarcia nowych klocków hamulcowych (czerwone Jagwire), ale po pewnym czasie spokojne pedałowanie przeistoczyło się w obsesyjną gonitwę za średnią prędkością. No i tak jak wyskoczyłem na drogę rowerową biegnącą wzdłuż Piłsudzkiego miałem średnią w okolicach 26 km/h. Tak sobie jadąc pomyślałem, że fajnie by było ją utrzymać do końca mojej wycieczki. Po przejechaniu skrzyżowania z Kilińskiego, licznik już pokazywał średnią około 27 km/h, hmm pomyślałem, że fajnie by było utrzymać taką średnią do końca wycieczki. I tak sobie jechałem i co chwila dorzucałem do pieca, efektem czego ostatecznie miałem średnią w okolicach 30 km/h, a muszę przyznać, że w mieście nie jest w cale tak łatwo uzyskać taką średnią, ze względu na ciągłe przystanki na czerwonych światłach...
Kręcenie się po mieście... Zimne powietrze i niska temperatura szybko zagoniły mnie do domu. Potem korzystając z wolnego czasu zalałem XCR'a olejem do przekładni automatycznych, może coś pomoże :P