Wyścig Niepodległości 2008 rozegrany na terenie arturówka. Do pokonania było 8 okrążeń, każde około 1500 metrów. Start bardzo ostry (tak ostry, że nawet nie wiedziałem, kiedy czołówka mi odeszła). Po przejechaniu 1,5 okrążenia, kolega jadący przede mną, wpadł w poślizg i przewrócił się prosto pod moje koła, skutkiem czego efektownym lotem zapoznałem się z glebą :) Po upewnieniu się, że koledze nic się nie stało, wsiadłem na rower i dalej zacząłem kręcić korbą... Generalnie bardzo udana impreza, gdyby nie fakt, że dostałem dubla :P (spadek formy? wczorajsza impreza? hmm) Odczyt z pulsometru: HZ 7% FZ 0% PZ 85%
AHA jeszcze jedno... KAMIL CONGRATULAIONS (obroniłeś honor naszego team'u) JĘDREK CONGRATULAIONS ( I miejsce w swojej kategorii i przyszłość naszego team'u :P)
Trening wraz z Kamilem (już teraz Team Friend) po lesie Łagiewnickim. Staraliśmy się nie cisnąć za mocno i pozostawać w strefie II. III strefa trafiała się sporadycznie na niektórych podjazdach. Trasa wybierana na spontanie.
Wykaz z pulsometru:
HZ 50% FZ 35% PZ 6%
Co ciekawe pomimo trochę większego ciśnięcia niż wczoraj, średnia wyszła gorsza...
Samotny trening po lesie Łagiewnickim. Trasa wybierana na bieżąco. Zgodnie z planem jeździłem tylko w strefie I oraz II. Wykaz pulsometru: HZ 69% FZ 24% PZ 0%
Nareszcie pierwszy wypad z Kamilem do Łagiewnik od dłuższej przerwy. Na początku mały rozjazd przez miasto (kolo 30 km/h). W lesie trochę zwolniliśmy (jak to w lesie), ale nadal tępo narzucone przez Kamila było dość wysokie (jak na pierwszy trening po miesiącu za wysokie). Na szczęście szybko doszliśmy do wniosku, że należy trochę zwolnić. Po przejechaniu jakiś 8 km w lesie, Kamila dopadł pech... Zerwany hak przerzutki i to jeszcze w tak niedogodnym miejscu, jakim jest skraj lasu Łagiewnickiego. Z braku narzędzi musieliśmy zostawić wszystko tak jak jest. Przeszliśmy pieszo do drogi leśnej (kocie łby). Potem tą drogą jeszcze z buta pod górkę i dalej już z górki jakoś Kamil z moją mała pomocą do toczył się aż do asfaltu. Pomimo tego, że już byliśmy na drodze asfaltowej, mieliśmy do pokonania jeszcze jakieś 10 km do sklepu MaxxBike. Na szczęście z pomocą przyszedł nam znaleziony sznurek, który posłużył za linkę holowniczą. Dzięki niemu w miarę sprawnie dojechaliśmy do sklepu, gdzie został wymieniony hak oraz pęknięte kółeczko od wózka przerzutki, uszkodzone podczas holowania.