Trening na szosie z Kamilem do Głuchowa i z powrotem. W trakcie powrotu mała awaria - kapeć. Łatanie zajęło ponad godzinę, przez zamoknięte łatki, które nie chciały trzymać. Ponadto zapas który woziłem ze sobą okazał się dziurawy. Dopiero łatki Kamila pomogły. Zmoknięci i zziębnięci wróciliśmy o 22 do domów...
Pomimo niesprzyjającej pogody, udało się zrobić trening szosowy z Kamilem do Skotnik. Początkowo nie padało, więc jazda była dosyć znośna, pomimo pryskającej wody spod kół. Niestety w połowie drogi zaczął padać dosyć intensywny deszcz, który powodował lekki dyskomfort ;) Do domu dojechałem prawie cały mokry (jedynie windstoper uchronił mnie przed przemoczeniem). Odczyt z pulsometru: HZ 15% FZ 34% PZ 49% Zapomniałem dodać, że wiatr dziś nieźle hulał, ale na szczęście był boczny ;)