Wycieczka szosowa/ testy nowego roweru.
Niedziela, 21 listopada 2010
· Komentarze(8)
Nareszcie spełniłem swoje kolejne marzenie – kupiłem rower szosowy…
Do zakupu szosówki przymierzałem się zaraz po ukończeniu szkoły, czyli od ok. 4 miesięcy (od razu sprostuje, że chodzi mi o zakończone zajęć na PŁ, bo obrona to już inna historia). Trafiały się lepsze bądź gorsze okazje, ale cały czas miałem pewne wątpliwości co do wydania takiej ilości pieniędzy. W pewnym momencie natrafiłem na taką okazję, że aż się pofatygowałem do sprzedawcy (ok. 200 km w obie strony). Na miejscu okazało się, że rama jest pęknięta, więc wyczuliłem się na OKAZJE…
Jakiś miesiąc temu będąc gościem na konferencji w siedzibie Shimono, postanowiłem, że złoże szosę od podstaw na częściach kupionych od Tomka i ramie Accent – rower miał być do treningu, dlatego chciałem złożyć szosę po kosztach. Kupiłem nawet pierwszą cześć – kierownicę PRO XLT...
Dwa tygodnie temu, kiedy w weekend miałem trochę czasu, postanowiłem przejrzeć oferty rowerów na allegro. Przeglądając je, natrafiłem na dwie ciekawe szosy. Pierwszą był czarny BULLS, a drugą BIANCHI w swoich flagowych kolorach, czyli turkusowym. Po wykonaniu telefonów BULLS okazał się kolejną OKAZJĄ, a przynajmniej stwarzał takie pozory sprzedający. BIANCHI natomiast wydawał się ciekawą propozycją za całkiem rozsądne pieniądze. Decyzję o zakupie postanowiłem podjąć następnego dnia (poniedziałek), tak aby ochłonąć nieco. Kolejny dzień utwierdził mnie tylko w decyzji zakupu. Zaraz po powrocie z pracy zadzwoniłem do właściciela i dobiliśmy targu…
Z niecierpliwością czekałem, aż rowerek przywiezie mi kurier. Dni mijały a paczki ciągle nie było. Sprzedający tłumaczył się, że nie miał czasu jej wysłać, więc wyśle mi ją po weekendzie. Myślałem, że paczkę z rowerem odbiorę we wtorek, ale nic się nie pojawiło. Środa, czwartek i ciągle nic. Zacząłem się mocno denerwować. Wszyscy w około mówili, że zostałem oszukany – „Gościu wziął kasę i teraz nie wyśle paczki”. Myślałem, że padłem ofiarą oszustwa bo już 1,5 tygodnia czekam na paczkę a tu ciągle nic. O dziwo sprzedawca ciągle był dostępny telefonicznie, ale jego zapewnienia o wysłaniu paczki jakoś mnie nie przekonywały. W czwartek wieczorem paczka pojawiła się w systemie firmy kurierskiej. Ten fakt mnie nieco uspokoił i nastawił na odbiór paczki w piątek. Ucieszyłem się, bo w sam raz na weekend będę miał rower. Niestety po przyjściu w piątek z pracy (po 16), paczki ciągle nie było. W systemie widniał napis, że jest w Strykowie (filia firmy kurierskiej), ale nie została pobrana przez kuriera. Zdezorientowany zadzwoniłem do firmy. Okazało się, że paczka jest „nienormatywna” (gabaryty nie zgadzały się poniesioną opłatą) i mam dwa wyjścia. Pierwszym, jest odbiór paczki osobiście w Strykowie, a drugim rozwiązaniem jest nie robienie nic, ale paczka wróci do nadawcy. Nie wiele się zastanawiając zadzwoniłem do Kamila i odebraliśmy wspólnie paczkę w Strykowie…
Dziś pogoda pozwoliła na małą wycieczkę w stronę Piotrkowa Trybunalskiego i przy okazji przetestowanie roweru i nie tylko. Dugą rzeczą, którą wziąłem na testy, były okulary Kamila Shimano Antares, które kupił niedawno. Przed wyjechaniem na trasę podjechałem do Niego i po odebraniu okularów i krótkiej pogawędce ruszyłem w stronę Piotrkowa.
Odczucia z jazdy były dziwaczne. Mała stabilność - w porównaniu do roweru MTB, spowalniacze zamiast hamulca i jeszcze ciężko dosięgnąć do klamki, dziwna pozycja, na płaskich odcinkach duża podatność na wiatr boczny, biegi stopniowane co 1 ząbek, brak jakiekolwiek amortyzacji przy wybojach… Przestawienie się z roweru MTB na szosę trwało jakieś dobre 15 km, ale gdy już się oswoiłem radość z jazdy była niesamowita. Prędkość i przyspieszenie to zupełnie co innego niż w rowerze MTB. Utrzymanie prędkości rzędu 30 km/h to wysiłek równoznaczny z siedzeniem przed TV, a przyspieszenie od 30 do 40 km/h wręcz oszałamiające. Pozycja mocno pochylona pozwalała na bezstresową jazdę w zakresie 30 – 35 km/h, nawet pod wiatr. Generalnie wrażenie z jazdy jest niesamowite, ale nawet po przejechaniu 80 km, ciągle mało pewnie czuję się na tak cienkich oponach…
A teraz wypada coś powiedzieć o drugiej testowanej rzeczy – okularach. Na pewno do zalet należy niska waga oraz niepodważalny styling na Marka Cavendisha – dla mało wtajemniczonych polecam Google. Do tego można dodać fakt, że bardzo dobrze trzymają się na głowie i świetnie wszystko widać nawet jak ma się szkła przeciwsłoneczne w mało słoneczny dzień – czytaj dziś. Do wad można natomiast zaliczyć fakt, że są delikatne, a szczególnie szkła przeciwsłoneczne, które bardzo łatwo zarysować. Ogólnie polecam, ale za te pieniądze kupił bym chyba coś innego (oczywiście mówię o pieniądzach wydanych w sklepie czy na allegro, a nie po super zniżkach Kamil ;))
A teraz parę fotek:
[UWAGA W TRAKCIE OGLĄDANIA TEGO ZDJĘCIA MOŻE DOJŚĆ U NIEKTÓRYCH DO ŚLINOTOKU]
Krótko o rowerze:
Model: Bianchi ML3 - Reparto Corse z widelcem karbonowym Bianchi
Osprzęt: pełna 105 + flight deck (niezły bajer, ale to może przy okazji innych wpisów coś więcej opiszę na ten temat)
Koła: MAVIC COSMIC ELITE
Prawie jak Cavendish... no nie ?
Odczyt z pulsometru:
HZ 24%
FZ 62%
PZ 9%
Do zakupu szosówki przymierzałem się zaraz po ukończeniu szkoły, czyli od ok. 4 miesięcy (od razu sprostuje, że chodzi mi o zakończone zajęć na PŁ, bo obrona to już inna historia). Trafiały się lepsze bądź gorsze okazje, ale cały czas miałem pewne wątpliwości co do wydania takiej ilości pieniędzy. W pewnym momencie natrafiłem na taką okazję, że aż się pofatygowałem do sprzedawcy (ok. 200 km w obie strony). Na miejscu okazało się, że rama jest pęknięta, więc wyczuliłem się na OKAZJE…
Jakiś miesiąc temu będąc gościem na konferencji w siedzibie Shimono, postanowiłem, że złoże szosę od podstaw na częściach kupionych od Tomka i ramie Accent – rower miał być do treningu, dlatego chciałem złożyć szosę po kosztach. Kupiłem nawet pierwszą cześć – kierownicę PRO XLT...
Dwa tygodnie temu, kiedy w weekend miałem trochę czasu, postanowiłem przejrzeć oferty rowerów na allegro. Przeglądając je, natrafiłem na dwie ciekawe szosy. Pierwszą był czarny BULLS, a drugą BIANCHI w swoich flagowych kolorach, czyli turkusowym. Po wykonaniu telefonów BULLS okazał się kolejną OKAZJĄ, a przynajmniej stwarzał takie pozory sprzedający. BIANCHI natomiast wydawał się ciekawą propozycją za całkiem rozsądne pieniądze. Decyzję o zakupie postanowiłem podjąć następnego dnia (poniedziałek), tak aby ochłonąć nieco. Kolejny dzień utwierdził mnie tylko w decyzji zakupu. Zaraz po powrocie z pracy zadzwoniłem do właściciela i dobiliśmy targu…
Z niecierpliwością czekałem, aż rowerek przywiezie mi kurier. Dni mijały a paczki ciągle nie było. Sprzedający tłumaczył się, że nie miał czasu jej wysłać, więc wyśle mi ją po weekendzie. Myślałem, że paczkę z rowerem odbiorę we wtorek, ale nic się nie pojawiło. Środa, czwartek i ciągle nic. Zacząłem się mocno denerwować. Wszyscy w około mówili, że zostałem oszukany – „Gościu wziął kasę i teraz nie wyśle paczki”. Myślałem, że padłem ofiarą oszustwa bo już 1,5 tygodnia czekam na paczkę a tu ciągle nic. O dziwo sprzedawca ciągle był dostępny telefonicznie, ale jego zapewnienia o wysłaniu paczki jakoś mnie nie przekonywały. W czwartek wieczorem paczka pojawiła się w systemie firmy kurierskiej. Ten fakt mnie nieco uspokoił i nastawił na odbiór paczki w piątek. Ucieszyłem się, bo w sam raz na weekend będę miał rower. Niestety po przyjściu w piątek z pracy (po 16), paczki ciągle nie było. W systemie widniał napis, że jest w Strykowie (filia firmy kurierskiej), ale nie została pobrana przez kuriera. Zdezorientowany zadzwoniłem do firmy. Okazało się, że paczka jest „nienormatywna” (gabaryty nie zgadzały się poniesioną opłatą) i mam dwa wyjścia. Pierwszym, jest odbiór paczki osobiście w Strykowie, a drugim rozwiązaniem jest nie robienie nic, ale paczka wróci do nadawcy. Nie wiele się zastanawiając zadzwoniłem do Kamila i odebraliśmy wspólnie paczkę w Strykowie…
Dziś pogoda pozwoliła na małą wycieczkę w stronę Piotrkowa Trybunalskiego i przy okazji przetestowanie roweru i nie tylko. Dugą rzeczą, którą wziąłem na testy, były okulary Kamila Shimano Antares, które kupił niedawno. Przed wyjechaniem na trasę podjechałem do Niego i po odebraniu okularów i krótkiej pogawędce ruszyłem w stronę Piotrkowa.
Odczucia z jazdy były dziwaczne. Mała stabilność - w porównaniu do roweru MTB, spowalniacze zamiast hamulca i jeszcze ciężko dosięgnąć do klamki, dziwna pozycja, na płaskich odcinkach duża podatność na wiatr boczny, biegi stopniowane co 1 ząbek, brak jakiekolwiek amortyzacji przy wybojach… Przestawienie się z roweru MTB na szosę trwało jakieś dobre 15 km, ale gdy już się oswoiłem radość z jazdy była niesamowita. Prędkość i przyspieszenie to zupełnie co innego niż w rowerze MTB. Utrzymanie prędkości rzędu 30 km/h to wysiłek równoznaczny z siedzeniem przed TV, a przyspieszenie od 30 do 40 km/h wręcz oszałamiające. Pozycja mocno pochylona pozwalała na bezstresową jazdę w zakresie 30 – 35 km/h, nawet pod wiatr. Generalnie wrażenie z jazdy jest niesamowite, ale nawet po przejechaniu 80 km, ciągle mało pewnie czuję się na tak cienkich oponach…
A teraz wypada coś powiedzieć o drugiej testowanej rzeczy – okularach. Na pewno do zalet należy niska waga oraz niepodważalny styling na Marka Cavendisha – dla mało wtajemniczonych polecam Google. Do tego można dodać fakt, że bardzo dobrze trzymają się na głowie i świetnie wszystko widać nawet jak ma się szkła przeciwsłoneczne w mało słoneczny dzień – czytaj dziś. Do wad można natomiast zaliczyć fakt, że są delikatne, a szczególnie szkła przeciwsłoneczne, które bardzo łatwo zarysować. Ogólnie polecam, ale za te pieniądze kupił bym chyba coś innego (oczywiście mówię o pieniądzach wydanych w sklepie czy na allegro, a nie po super zniżkach Kamil ;))
A teraz parę fotek:
[UWAGA W TRAKCIE OGLĄDANIA TEGO ZDJĘCIA MOŻE DOJŚĆ U NIEKTÓRYCH DO ŚLINOTOKU]
Krótko o rowerze:
Model: Bianchi ML3 - Reparto Corse z widelcem karbonowym Bianchi
Osprzęt: pełna 105 + flight deck (niezły bajer, ale to może przy okazji innych wpisów coś więcej opiszę na ten temat)
Koła: MAVIC COSMIC ELITE
Prawie jak Cavendish... no nie ?
Odczyt z pulsometru:
HZ 24%
FZ 62%
PZ 9%