24 H Kotelnica Białczańska

Środa, 26 sierpnia 2009 · Komentarze(2)
Kiedy dostałem linka od Kamila na gg ze stroną domową organizatora tej imprezy, pomyślałem, że jakieś żarty sobie stroi. Dopiero, gdy chwilę później zadzwonił do mnie z pytaniem czy jadę, zrozumiałem, że mówi całkiem poważnie o tej imprezie. Oczywiście bez większego zastanowienia powiedziałem „jasne, że jadę”…
Trasa maratonu liczyła sobie około 6,5 km w tym około 350 m w górę, co sprawiało, że przez 30 minut jechało się cały czas na miękkich biegach i w tempie około 6 km/h. Ostatnie kilkaset metrów było szaleńczym zjazdem, na którym bez problemu można było osiągnąć 50 km/h. Niestety ból dłoni sprawiał, że był to dla mnie najtrudniejszy odcinek na całym okrążeniu.
Start maratonu tradycyjnie odbył się w sobotę o godzinie 12. Startowałem jako pierwszy z cztero osobowego zespołu, który składał się jeszcze z Kingi, Kamila oraz Tomka. Po przyjechaniu na metę, było dla mnie nie lada zaskoczeniem, gdy okazało się, że podzieliliśmy nasz team na dwa oddzielne zespoły – duo man (Tomek i Ja) i duo mix (Kinga i Kamil). Przyczyną podjęcia takiej decyzji był fakt, że byliśmy jedyną czteroosobową drużyną, więc zero jakiejkolwiek rywalizacji.
Szybko nasze dwójki zajęły czołowe miejsca w stawce i tak już było do końca. Z okrążenia na okrążenie dłonie coraz bardziej bolały, noga nie podawała już tak jak wcześniej, a myśl o tym, że jeszcze zostało 12 godzin do końca nieźle potrafiła demotywować.
Nad ranem wszyscy już byli nieźle „spruci” i pomimo tego wielkiego zmęczenia oraz faktu, że wywalczona przewaga gwarantowała zwycięstwo (nawet jak byśmy skończyli rywalizację już w tamtym momencie), to kręciliśmy do samego końca.
Ostatnie okrążenie było niezłym wyzwaniem, zarówno dla mnie jak i dla mojego Team Mate’a Kamila. Razem zmierzyliśmy się po raz ostatni z trasą, którą po tylu godzinach zdążyliśmy już znienawidzić. Dosłownie resztkami sił wdrapaliśmy się na sam szczyt, który był dla mnie ostatecznym zakończeniem całych 24 godzinnych zmagań…



Komentarze (2)

Atakujesz trasę do Poznania i z powrotem w sobotę od 5 rano w jakieś 24 godziny?

Xanagaz 18:59 wtorek, 8 września 2009

Startowałem w zeszłym roku- impreza zacna :)
Tylko zjazd był slalomem- po deszcz, a właściwie nocnej burzy latało się bokami :D

miciu22 11:43 czwartek, 27 sierpnia 2009
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ruchy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]