Mazovia MTB - Warszawa
Niedziela, 31 maja 2009
· Komentarze(0)
Kategoria Maraton MAZOVIA MTB
Zapowiadał się łatwy i przyjemny maraton...
Jak zwykle startuje z 1 sektora (powoli zacząłem się przyzwyczajać:)). Start na początku dość ostry. Cała stawka dość szybko się rozciągnęła. Po około 10 km zostałem sam z 5 zawodnikami. Mieliśmy bardzo dobre tempo w okolicach 28 km/h średnio. Niestety na około 25 km zaliczyłem niezła glebę w skutek czego cały 5 osobowy peletonik mi odjechał. Pomimo szybkiej reakcji, nie zdołałem ich dogonić.
Sam, aż do rozjazdu, starałem się trzymać mocne tempo. Niestety bez mobilizacji w postaci jadącego zawodnika przede mną, zdołałem utrzymać tempo co najwyżej 26 km/h.
Przy rozjeździe dogoniła mnie 4 osobowa grupka kolaży, z która przejechałem w zasadzie cały odcinek giga, na którym zdarzyły się nawet małe wzniesienia :)
Po wjechaniu z powrotem na pętlę mega zaczęło się mocno chmurzyć. I tak na około 65 km zaczęło najpierw lekko padać, a później zaczęło porządnie lać.
Nie dość, że strasznie padało (momentami nic nie widziałem przez zaparowane okulary) to jeszcze musiałem się nieźle gimnastykować w tym błocie, żeby wyprzedzić chociaż jednego megowca na singlu. Wszystko to sprawiło, że w ostatecznym rozrachunku miałem niezła stratę do zwycięzcy.
Niespodzianką okazał się fakt, że zająłem 2 miejsce w Akademickim Pucharze Polski. Lecz to zwycięstwo nie cieszyło mnie tak bardzo jak choćby odrobina mniejsza strata do lidera :)
Jak zwykle startuje z 1 sektora (powoli zacząłem się przyzwyczajać:)). Start na początku dość ostry. Cała stawka dość szybko się rozciągnęła. Po około 10 km zostałem sam z 5 zawodnikami. Mieliśmy bardzo dobre tempo w okolicach 28 km/h średnio. Niestety na około 25 km zaliczyłem niezła glebę w skutek czego cały 5 osobowy peletonik mi odjechał. Pomimo szybkiej reakcji, nie zdołałem ich dogonić.
Sam, aż do rozjazdu, starałem się trzymać mocne tempo. Niestety bez mobilizacji w postaci jadącego zawodnika przede mną, zdołałem utrzymać tempo co najwyżej 26 km/h.
Przy rozjeździe dogoniła mnie 4 osobowa grupka kolaży, z która przejechałem w zasadzie cały odcinek giga, na którym zdarzyły się nawet małe wzniesienia :)
Po wjechaniu z powrotem na pętlę mega zaczęło się mocno chmurzyć. I tak na około 65 km zaczęło najpierw lekko padać, a później zaczęło porządnie lać.
Nie dość, że strasznie padało (momentami nic nie widziałem przez zaparowane okulary) to jeszcze musiałem się nieźle gimnastykować w tym błocie, żeby wyprzedzić chociaż jednego megowca na singlu. Wszystko to sprawiło, że w ostatecznym rozrachunku miałem niezła stratę do zwycięzcy.
Niespodzianką okazał się fakt, że zająłem 2 miejsce w Akademickim Pucharze Polski. Lecz to zwycięstwo nie cieszyło mnie tak bardzo jak choćby odrobina mniejsza strata do lidera :)