Trening na szosie z Kingą i Kamilem. Trasa Łódź => Tuszyn. Pogoda jak zwykle nie rozpieszczała, dużo kałuż i nadal dosyć zimno. Na szczęście po minięciu tabliczki "Łódź" na drodze zrobiło się całkiem sucho.
Jak widać pomimo nieciekawej aury, humor dopisywał :)
Kamil - pechowiec dzisiejszego dnia. Dwa kapcie i pęknięte siodełko. Dodam tylko, że pierwsza blaza po przejechaniu około 600 metrów (tyle ma mniej więcej od siebie do mnie).
Nareszcie pogoda pozwoliła na mały trening na szosie. Trasa Łódź => Głuchów zrobiona z Kamilem. Niestety dane z pulsometru omyłkowo skasowane (znowu :/).
Dziś pech mnie dopadł, bo na pierwszym skrzyżowaniu jakie spotykam od wyjechania z domu zaliczyłem wywałke. Przyczyną był przylepiony piasek do łysych opon (Maxxis Xenith), który spowodował uślizg przedniej opony. Pomimo bólu biodra postanowiłem wybrać się na trening. Później nieco tej decyzji żałowałem, ze względu na doskwierający ból, który wzrastał na podjazdach. Dane z liczniki i pulsometru omyłkowo skasowałem. Pamiętam jedynie, że zrobiłem 60pare km.
Powtórka z wczoraj tylko nieco dalej się zapuściliśmy, aż do Głuchowa. Miały być 2 rundki, ale mróz nie pozwala (zmarznięte stopy). Odczyt z pulsometru: HZ 46% FZ 45% PZ 4%
Trening na szosie trasa ta co zawsze Łódź=>Stryków=>Skotrniki. Początek treningu samotny, ale zaraz za rondem spotkałem Mariusza z którym zrobiłem 2 rundki Stryków=>Skotniki